Kiedy utrapiony ordynans obraża jadącego z nimi w przedziale łysego generała, porucznik wyrzuca Szwejka na korytarz. Szwejk wdaje się w rozmowę z konduktorem - rozważają przydatność ręcznego hamulca. Na skutek sugestii wojaka konduktor zatrzymuje pociąg. Sprawca zamieszania musi wysiąść na najbliższej stacji, bo nie ma pieniędzy na zapłacenie kary. Żegna więc swojego porucznika - ucieszonego takim obrotem sprawy - i zgłasza się do naczelnika stacji. Oczywiście, nie ma czym zapłacić za bilet i komendant posterunku żandarmerii przykazuje mu udać się pieszo do Putimia. Szwejk spotyka po drodze wesołych kompanów, z którymi się zaprzyjaźnia. Wreszcie dociera do celu. Wachmistrz żandarmów nie wierzy w wyjaśnienia Szwejka i jako szpiega osadza go w areszcie.