Marcelina jednak żyje. Barbara uważa, że kontuzja nogi, której kobieta doznała po upadku, wygląda na tyle groźnie, że niezbędne są: prześwietlenie i pobyt w szpitalu. Marcelina nawet nie chce o tym słyszeć. Ksiądz Adam próbuje przekonać Marcelinę, by zechciała pojechać do szpitala. Staruszka nie chce. Tosiek pije. Najpierw z bratem, wspominając dawne czasy w pegeerze, potem z sąsiadami, w restauracji. Coraz bardziej pijany zapowiada nową rewolucję, która zapewni wszystkim sprawiedliwość. Przekonuje kompanów, że muszą trzymać się razem, bo w jedności siła. W myśl tego hasła razem wyrzucają z restauracji ochroniarza Borunia. W konsekwencji Ukrainiec, ku rozpaczy Zofii i Hanki, zamyka szwalnię. Wikariusz oświadcza Barbarze, że rozumie dlaczego Marcelina nie chce jechać do szpitala. Zapewnia, że zaopiekuje się staruszką. Wojciechowska uświadamia mu, że nie będzie mógł wykonać wielu zabiegów pielęgnacyjnych. Do domu Marceliny przychodzi Andżelika.