Nie spodziewałem się, że w Warszawie będzie tak duża starówka. Wraz z kumplem z liceum wybieram się nad Wisłę, żeby odpocząć i porozmawiać o zwyczajach panujących w naszej stolicy. Przy okazji znajduję numer do mojego dobrego znajomego z Rosji, Siergieja i informuję go o planowanych przeze mnie odwiedzinach.
Nadal jestem w Moskwie. Spałem na siedząco, na ławce. Spanie w mieście nie jest dla mnie a już na pewno nie służy to wypoczynkowi, który jakby nie patrzeć, jest mi podczas podróży niezbędny. W tym odcinku zobaczycie jak wygląda stolica Rosji oraz minitutorial informujący o tym jak poradzić sobie ze spaniem w lesie.
Odcinek, który na pewno spodoba się całej żeńskiej części publiki:) Po ciężkiej nocy niespodziewanie budzi mnie malutka psinka z którą dzielę się pieczonymi ziemniakami. Ruszam w stronę Nowosybirska gdzie w gościnę przyjmuje mnie Nikita. Podczas biesiady, tłumaczy mi na czym polega rosyjska gościnność.
W nocy okropnie przeszkadzają mi komary. Gdy śpię przy drodze, zauważa mnie starsza pani, która zaprasza mnie na herbatę. Podczas wizyty wywiązuje się ciekawa rozmowa na temat sytuacji na Ukrainie. Począwszy od tego odcinka seria "Autostopem na Kołymę" stanie się bardziej dynamiczna. Odcinki nieco się skrócą, ale to ułatwi nam regularniejsze ich publikowanie. 15 minut to zdecydowania granica możliwości skupienia się dla większości z nas. Im dalej na wschód tym ciekawiej. W następnym odcinku Kansk, a jak dobrze pójdzie to przed kolejną wyprawą pojawi się odcinek, w którym rosyjscy studenci urządzają mi 3 dniowe urodziny w akademiku w Irkucku.
Razem z Dimą znajdujemy opuszczony dom, w którym spędzamy noc. W trakcie rozmowy tłumaczę, w jaki sposób nauczyłem się rosyjskiego. Ciekawostką w tym odcinku jest fakt, iż w rosyjskich sklepach w dalszym ciągu można spotkać liczydła. Zadziwiające jak sprawnie można sobie radzić z tego typu sprzętem.
Dalszy ciąg podróży w kierunku Kołymy. Przedostajemy się autostopem z Shumu do Bracka. W odcinku zobaczycie jak wygląda typowy dzień Rosjanina, oraz obsługę atrakcji turystycznych która traktuje obcokrajowców w dość niecodzienny sposób.
Udaje mi się dostać z Bracka do Irkucka. Przy przejeździe kolejowym zaczepia mnie czwórka studentów, którzy dowiadując się, że mam urodziny, postanawiają zabrać mnie ze sobą do akademika. Najdłuższe w życiu urodziny. Wątroba "boli" mnie do teraz.
W dalszym ciągu znajduję się w Irkucku. Chłopaki szykują moją imprezę urodzinową. Zobaczcie jak udało mi się przetrwać tę ciężką batalię.
W Irkucku studenci przyjmują mnie w akademiku z wielką gościnnością. Oczywiście nie pozwoliliby mi wyjechać, gdybym nie napił się z nimi wódki. Kolejną noc spędzam nad Bajkałem pod gołym niebem.
Ciągłe ulewy przysparzają mi wiele problemów. Jest bieda, jednak nie na tyle wielka aby odwieźć mnie od dalszej podróży. Docieram do Tarbagatay, gdzie wyczekuje na mnie Sergiej. Muszę przyznać, że przez rok znacznie podszkolił się w artykułowaniu swych myśli co widać podczas prowadzenia przez niego narracji przy stole. Mmmmm "sybirski borsz" z byka, którego miałem okazję pogłaskać rok wcześniej. Piękna sprawa :)
Z pomocą Sergieja udaje mi się przejechać z Tarbagatay do Pietrowska Zabajkalskiego. Zobaczcie koniecznie jak się pierze w Rosji, co piją autochtoni oraz co to rosyjska bania.
Udaje mi się opuścić Pietrowsk Zabajkalski. Pożegnałem się z Andriejem, który uratował mnie przed wielką ulewą. W dalszej podróży na wschód pomaga mi pewna Rosjanka, która rozpoczyna ciekawą dyskusję na temat jej wersji stosunków polsko-rosyjskich.
W tym odcinku chwilowo opuszczam Syberię kierując się do Mandżurii zaanektowanej w XIX wieku przez Imperium Rosyjskie. Dwoma wiodącymi tematami są tutaj gospodarka syberyjskiej prowincji i kwestia rozwiązłości.
W tym odcinku otwiera się przede mną droga na Daleki Wschód Rosji. Poznaje tu po raz kolejny oblicze rosyjskiej prowincji, jakże dalekie od tego co wiedzą o Rosji mieszkańcy Moskwy czy Petersburga. Sporo jest tu powiedziane o warunkach ekonomicznych życia na dalekowschodniej prowincji.
Opuszczając maleńką mieścinę Solovyevsk w Amurskiej Oblaści podążam w liczącą 3000 kilometów podróż do portowego miasta Magagan nad Morzem Ochockim. Im dalej tym mniej cywilizacji. W tym odcinku narracja toczyć będzie się wokół tematu stacji paliwowych, gastarbaiterów i muzułmanów w Federacji Rosyjskiej.
Nie sposób precyzyjnie określić gdzie rozgrywają się wydarzenia tego odcinka. Kraina geograficzna, którą przemierzam nazywa się Jakucja.
Przedostaję się rzekostopem :) na drugi brzeg Leny, jednej z największych rzek Rosji, aby zawitać do Jakucka będącego stolicą Jakucji. Stolica "Republiki Saha" jak mawiają o swojej krainie jej rdzenni mieszkańcy, okazuje się w ogóle nie przypominać etnicznej Rosji.
Rozpoczyna się przeprawa przez najtrudniejszy odcinek nazywany w Rosji "Drogą Kołymską" lub "Drogą na Kościach". Tu skupiska cywilizacji występują w bardzo dużym rozproszeniu, a niedźwiedzie tym razem na prawdę chodzą po ulicach. Jednym z miejsc, które odwiedzam jest jakucka wioska, gdzie dowiaduję się co nieco o warunkach bytowania autochtonów.
Rzeka Ałdan to kolejna bariera cywilizacyjna w drodze do Magadanu. Stanowi symboliczną granicę tego, co Rosjanie nazywają mianem "Kołymy". Przed nami jedne z najciekawszych epizodów wyprawy do Rosji.
W tym odcinku przedzieram się w kierunku Gór Wierchojańskich. Rozpoczyna się najdzikszy etap całej wyprawy. Dwie miejscowości Chandygę i Ust'- Nierą oddziela oddziela niemal 600 kilometrowa przeprawa przez Góry Wierchojańskie i bagna Kołymy.
Wymagającą przeprawę przez Góry Wierchojańskie urozmaicili mi Jakuci. Ewenementem dzisiejszego odcinka jest Jakut podający się za Polaka o nazwisku Dziećkowski.
Chyba najbardziej wyczekiwany przez Was materiał. Oglądając odcinek, dowiecie się paru ciekawych rzeczy dotyczących miejsc otaczających pierwsze miasto, które napotkałem po przekroczeniu Gór Wierchojańskich. W jakich warunkach żyje się na Kołymie oraz co myślą i wiedzą o obcokrajowcach autochtoni. Wytłumaczę również całą sytuację potraktowania mnie jako szpiega oraz targnięcia się na moje życie.
W tym odcinku przemieszczam się w kierunku Magadańskiej oblaści tzw. drogą "na kościach". Na wysokości 1106 kilometra drogi kołymskiej spotykam kopaczy złota, którzy zapraszają mnie do swojego obozowiska. Jak to się skończy?? chyba nie muszę wam mówić:)
Wielkimi krokami zbliżamy się do połowy całej wyprawy i stanowiącego jej punkt zwrotny portowego miasta Magadan. W tym odcinku docieram nad rzekę Kołymę. Od niej cały rejon na wschód od rzeki Ałdan nazywany jest Kołymą. To miejsce najcięższych prac przymusowych epoki stalinowskiej. Cały ten obszar pokryty jest archipelagiem obozów nazywanych potocznie "Gułagami". Ros. "Gułag" [Gławnoje uprawlenije isprawitielno-trudowych łagieriej i kolonij], pol. Główny Zarząd Poprawczych Obozów Pracy
Punkt zwrotny całej wyprawy, portowe miasto Magadan nad Morzem Ochockim. To dopiero półmetek przygód w Rosji. O tym co zdarzyło się dalej, przekonacie się już wkrótce.
Punkt zwrotny w całej podróży. W tym odcinku spędzam w Magadanie cztery dni, zaczyna robić się niepokojąco. Gości mnie bardzo miła mieszkanka tego miasta a przed wyjazdem spotykam koszącego trawę przed parafią księdza Tomka z którym wdaję się w dyskusję.
Mój ostatni dzień pobytu w Magadanie. Sytuacja zaczyna robić się lekko napięta, ponieważ goszcząca mnie babuszka powoduje, że z dnia na dzień jest o mnie coraz bardziej głośno. Zapada ostateczna decyzja o powrocie do kraju tą samą drogą. Na podróż dookoła świata, jeszcze przyjdzie czas...
Opuszczam portowe miasto Magadan z wolna kierując się w stronę Polski. Do domu kolejne tyle kilometrów do przebycia co na Kołymę. Przygód jeszcze wiele, a w pierwszej z nich legendarny "Pan Polak".
Na bani...Budzę się po ostrym spożywaniu alkoholu z człowiekiem, który stwierdził, że skoro Pan Polak....to trzeba się napić. W dalszym ciągu nie potrafię skutecznie się wydostać z Kołymy. W efekcie mojej podróżniczej katorgi trafiam do Jagodna...
Jak już wspominałem, proza podróżniczego życia to nieustające wzloty i upadki. Nikt nie wspominał, że aż takie... Po ciut ciut, byle by dalej w kierunku Polski. Jakby nie patrzeć, za niespełna 3 tygodnie zaczyna się zima!
Chyba najbardziej oczekiwany odcinek serii. Kolejny dzień w Jagodne nie zapowiadał się zbyt ciekawie tym bardziej, że była to Niedziela. Wiadomo....transport stoi. Jednak po opuszczeniu ciepłego posłania u rodziny która mnie przenocowała, poznaję tak zwaną ekipę kryzys. Czym to się kończy? Zobaczcie sami.
Po przygodach ostatnich dni nareszcie udało mi się przejechać konkretny odcinek drogi. W tym momencie tak naprawdę zaczyna się właściwa część powrotu do kraju. Okazuje się, że noc zastaje mnie w opuszczonym mieście. Jakim? Nie mam pojęcia. A informacje o niedźwiedziach w okolicy wcale nie dodają mi otuchy.
Dalej w stronę domu! Jeden z ostatnich kołymskich odcinków. Powoli docieram do Jakucji kończąc swój podróżniczy dzionek w Ust Nerze. To tu chciano wtłoczyć mi nóż pod żebra...Doświadczenia z przed niespełna dwóch tygodniu determinują moje podejście do tego miejsca.
Chyba jeden z najbardziej antropologicznych odcinków. Przemierzam ostatnie pasma gór, które oddzielają Kołymę od reszty świata i docieram do rzeki Ałdan. Ostatniej bariery dzielącej mnie od prawdziwej Rosji. Czas biesiad nadchodzi wielkimi krokami.
Wracam na "kontynent"! Budzę się i przeprawiam przez ostatnią z barier psychologicznych, rzekę Ałdan. Skutkuje to natychmiastowym odpaleniem półlitrówki, która jest tylko wstępem do dalszych wydarzeń...
Fatyguję się w górę rzeki Leny w kierunku trasy amurskiej prowadzącej pod granicę Chińską. Jeszcze tysiąc km i asfalt a później to już droga prosto do Polski.
Tak to jest jak Jakuckie babuszki przesadzą z alkoholem. Do cywilizowanej drogi w kierunku Polski zostało już bardzo niewiele, a tu proszę! Niespodzianka. W Jakucji jednak można spotkać niedźwiedzia na drodze.
Gdzie jest ta ulica, gdzie jest ten dom...gdzie jest ta Rosjanka do której zmierzam? Docieram do drogi kierującej się prosto w stronę Polski. Tym razem udaje mi się zatrzymać na nocleg u mojej znajomej z podróży do Magadanu, Lilli.
Asfalt!!!! Jeszcze nigdy nie byłem tak zadowolony z tego powodu. Obieram ostatnią prostą w stronę Polski. Zapach domu unosi się w powietrzu...
Spotykam na swojej drodze człowieka, który prawdopodobnie właśnie opuścił ośrodek karny. Jak wielu tego typu włóczęgów, opowiada historię o tym jak bardzo skrzywdził go świat. Idealne porównanie do Dimy z 13-tego odcinka. Dalej fatygując się w stronę Polski, docieram na Zabajkale. Czuć cywilizację w powietrzu.
Połowa drogi powrotnej już za mną. Łapię stopa z którym przejeżdżam naprawdę spory odcinek drogi i trafiam po raz kolejny w swoim życiu nad Bajkał.
Po małej przerwie, Misza powraca w wielkim stylu. To jest Rosja, to stan umysłu! Powoli dobiegają końca kołymskie przygody ponieważ z miejsca w którym się znajduję, łapię stopa na 4 tysiące kilometrów.
To już ostatni odcinek z niezapomnianej podróży Autostopem na Kołymę. Do zobaczenia w kolejnych przygodach.
Tak rozpoczyna się kolejna pełna przygód wielka wyprawa na wschód. Stałym elementem każdego z rozpoczynanych wypadów jest swoiste "pożegnanie z ojczyzną". W tym odcinku przedstawiam stałych bohaterów prozy mojego życia, jak i współpracowników projektu "Autostopem Na Koniec Świata".
Drugi odcinek nowej serii, obrazujący właściwy początek mojej wyprawy na wschód. Nieodzownym elementem każdej z nich jest wizyta w Koniecpolu oraz Kunowie. Następnie udaję się w stronę granicy Polsko-Słowackiej gdzie zaczyna się właściwy etap wyprawy
Już na dobre opuszczam ojczyznę kierując się w stronę Bałkan. Po drodze napotykam trójkę naszych rodaków. Skutkuje to podzieleniem się na dwie ekipy i wspólną dwudniową podróżą.
Przemierzam Bitynię dalej w kierunku Gruzji. Choć Turcja jest naprawdę wspaniałym krajem jeśli chodzi o podróżowanie, to każdy kolejny dzień na tureckiej ziemi to poważne wyzwanie. Bariera językowa robi swoje, poza tym...nie urodziłem się by pokazywać jak wyglądają cywilizowane miasta.
Przemieszczam się przez koniec Tureckiej prowincji w kierunku Sinop. W tym odcinku przemycam trochę kulinarnych treści i tego jak sobie poradzić z jedzeniem podczas podróży. Do Gruzji coraz bliżej a co się z tym wiąże? Zobaczycie w niedalekiej przyszłości.
Ostatnie chwile w Turcji. Ostatnie herbatki. Ostatnie posiłki. Gruzja coraz bliżej. A im bliżej Gruzji tym bliżej osadnictwa, Kaukazu i innych bananowych republik.
Nareszcie! Kończy się europejski etap podróży. Odwiedzam kraj, chcąc nie chcąc, naszych sojuszników. Jak się okazuje, łączy nas podobna historia. Stąd do prawdziwych! demoludów zostało naprawdę parę kroków.
Przedzieram się na Rosyjską stronę Kaukazu wzdłuż granicy z Osetią Południową kierując się na Władykaukaz. Nie ukrywam, że w końcu trafiłem do swoich. Tutaj czuję się najlepiej. W tym momencie następuje chwilowy zwrot akcji, gdyż cofam się około 150 km na zachód chcą zmierzyć się z legendarnym Elbrusem...
Przed wam pierwszy dzień ataku na Elbrus, ta przygoda ma niesamowite zakończenie.
Przed wam drugi dzień ataku na Elbrus, atak i nieoczekiwana ewakuacja.
Pożegnałem się z Elbrusem na dobre w tym roku i ruszyłem w stronę Machaczkały, gdzie trafiłem na skromne wesele.
Po udanym weselu w Machaczkale ruszyłem w dalszą podróż w stronę Wołgogradu aby zobaczyć na własne oczy pewną kobietę.
Pożegnałem się z Antonem i ruszyłem na granicę z Kazachstanem, jak się później okazało trafiłem do miejsca, w którym nie powinno mnie być.
Historia lubi się powtarzać i tak się własnie stało. Powtórka z Magadanu czyli wywiad do telewizji, na szczęście tym razem nie muszę zawracać w stronę Polski.
Ciąg dalszy przygód w Kazachstanie. Na swojej drodze spotkałem lokalną młodzież, która zabrała mnie na lekcję jazdy konno.
Po wielu wspaniałych przygodach w Kazachstanie dotarłem do Kirgistanu. Jak się okazało jest to bardzo gościnny kraj, w którym to można spotkać również naszych rodaków.
Przemierzając Kirgistan natrafiłem na swojej drodze na Jurtę, usytuowaną w niesamowitej okolicy. Dzięki gościnności starszego pasterza, miałem możliwość zobaczyć jak się w niej żyje.
Po opuszczeniu jurty kierowałem się w stronę Chin. Jak się okazało wydostanie się z Kirgistanu jest trudniejsze niż myślałem.
Wiele godzin czekania i niestety granicy nie udało mi się przekroczyć w tym miejscu. Niespodziewanie poznałem za to mojego nowego kompana dalszej podróży.
Po wielu przygodach w Kirgistanie, po zatruciu się wodą i późniejszą walką o powrót do żywych w końcu udało się dotrzeć do Chińskiej Republiki Ludowej.
Krótki urywek z ponad 60 godzin materiałów wideo z nieudanej wyprawy dookoła świata. W tej punkt zwrotny stanowi portowe miasto Magadan nad Morzem Ochockim w Rosji. Kiedy pojawi się wersja pełnometrażowa? Trudno powiedzieć, gdyż jest nad czym pracować.
Polskie disco-polo na drugim końcu świata, reportaż o mnie w rosyjskiej telewizji, topienie fury w rzece oraz wspólne biesiady z Rosjanami - Mini kompilacja najlepszych urywków pierwszego sezonu przygód.
Odcinek specjalny poświęcony narracji na temat Katynia oraz Smoleńska. Autorsko wizualizuję oba te miejsca pamięci w żaden sposób nie odnosząc do politycznych aspektów związanych bezpośrednio z tymi lokacjami. Kolejny z wielu opisów miejsc w których miałem okazję się znaleźć w dość nietypowej sytuacji. Zapraszam do obejrzenia oraz refleksji...
Otóż to! Nadchodzi wielkimi krokami kolejna seria przygód dobrze znanego internautom podróżnika z Polski, Michała Patera. 67 dni podróży, 200 zł w portfelu, 12 państw oraz pokonanie najwyższego szczytu Europy za pomocą..."jabłuszka" wydaje się niemożliwe? Absolutnie nie! Od nietypowej ewakuacji z góry Elbrus przez Chińskie pustynie, góry Ałtaj aż po kirgiskie bezdroża oraz kazachskie stepy. To i jeszcze dużo, dużo więcej już w drugiej serii przygód pt. Autostopem przez Demoludy która ukaże się z początkiem 2016 roku na kanale You Tube "Autostopem na Koniec Świata" Zapraszamy do oglądnięcia krótkiej zapowiedzi z ponad 80 godzin materiału dokumentującego podróżnicze wyczyny Michała, przemierzającego szlak byłych "demoludów".