Fabuła pierwszego odcinka osadzona jest w małej, podwarszawskiej miejscowości. Żyje tu skromnie czterdziestoletnia wdowa - Gienia Smoliwąs. Jej mąż zginął w Oświęcimiu. Na pociechę został jej jednak dziewięcioletni synek - Januszek. By utrzymać dziecko i siebie Gienia pracuje jako sprzątaczka w miejscowej fabryce akumulatorów. Do głodowej pensji dorabia sprzątając u ludzi i pierze bieliznę. Stara się też o pracę kucharki w fabrycznej stołówce. Wszystko to czyni wyłącznie z myślą o swym synku, którego kocha nad życie. Chcąc umożliwić mu wyjazd na kolonie, godzi się zostać kochanką działacza związkowego, od którego ten wyjazd zależy. Krótkotrwały romans kończy się jednak dla niej dramatycznie.
Mija siedem lat. Gieni udało się wreszcie dostać posadę kucharki w stołówce, wciąż jednak pracuje także po godzinach. Tym razem po to, aby uzbierać na spółdzielcze mieszkanie dla Januszka, który niedługo osiągnie pełnoletność. W szkole nie wiedzie mu się najlepiej. Chuligańskie wybryki i niechęć do nauki powodują, że nie cieszy się sympatią nauczycieli i dyrekcji. Matka wszakże, zapatrzona w syna, tłumaczy sobie jego wybryki złym wpływem kolegów. Nie bez racji. Wspólnie a Arkiem - synem miejscowego lekarza - Janusz zwabia do domu nieletnią. Gdy cała sprawa wychodzi na jaw, młody Smoliwąs zostaje wydalony ze szkoły. Grozi mu też sąd za dokonanie gwałtu.
Nawet oczywiste dowody nie są w stanie przekonać Gieni o winie Januszka. Matka wciąż wierzy, że jej syn jest niewinny. Przed rozprawą w sądzie dla nieletnich kobietą zaczyna się interesować Owocny - komendant miejscowego posterunku MO. Daje do zrozumienia, że jako prowadzący sprawę Januszka mógłby pomóc chłopcu. W zamian za wystawienie dobrej opinii o podejrzanym chce, by Gienia została jego kochanką. Smoliwąsowa nie wie jednak, że nawet oddając swe ciało Owocnemu nie zdoła uchronić syna przed skazaniem. Miejscowy lekarz Żurek ma bowiem znacznie więcej wpływów i pieniędzy, by zadbać o los swego dziecka, nawet kosztem Januszka. Wskutek jego machinacji proces kończy się korzystnie dla Arka, który dostaje wyrok w zawieszeniu. Januszek zaś wędruje na dwa lata do "poprawczaka". Gienia domyślając się powodów tak niesprawiedliwego werdyktu składa przed sądem dramatyczny protest.
Romans Gieni z milicjantem Owocnym nieoczekiwanie dla obojga przeradza się w szczerą, gorącą miłość. Kochankowie snują plany na przyszłość. Gienia ma coraz większą nadzieję, że jej pełna trosk wegetacja wreszcie się skończy i zacznie się lepsze, szczęśliwsze życie. Z utęsknieniem czeka na koniec kary Januszka. Niestety pobyt w zakładzie poprawczym nie wpływa dobrze na chłopaka. Januszek dwukrotnie podejmuje próbę ucieczki. Gdy po raz drugi zostaje złapany, zapada decyzja o umieszczeniu go w domu o zaostrzonym rygorze. Jednak jego kara powoli zbliża się do końca. I wtedy dochodzi do tragedii. Owocny, ratując dziecko, wpada pod rozpędzony pociąg. Gienia znów zostaje sama.
Po śmierci Owocnego Gienię spotyka kolejny cios. Januszek znowu ucieka. Tym razem na Wybrzeże. "Pamiątką" z jego kontaktów z tamtejszym półświatkiem są obfite tatuaże. Złapany, znów wędruje za kratki. Rzecz jasna ucieczka oznacza dlań kolejne zaostrzenie kary. Zbolała matka przyjeżdża do zakładu, by przemówić synowi do rozsądku. Dochodzi między nimi do ostrej wymiany zdań, której rezultatem jest całkowite zerwanie kontaktów. Po wizycie u jedynaka Gienia ledwie wraca do domu. Bolące od dłuższego czasu nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Pod wpływem sąsiadki decyduje się na wizytę u lekarza. Wyrok jest jednoznaczny i okrutny: zapalenie żył. Mimo sugestii eskulapa Smoliwąsowa nie chce iść do szpitala, gdyż pracuje tam ojciec Arka Żurka. Z drugiej jednak strony trochę obawia się przyjmować bolesnych zastrzyków od antypatycznej pielęgniarki. Postanawia wyleczyć się sama metodą "stawiania pijawek". W rezultacie nieprzytomna trafia do szpitala. Tam odwiedzają ją koleżanki z pracy, przynosząc radosną wiadomość: zakład przydzielił jej skierowanie do sanatorium w Ciechocinku.
Gienia sama nie wierzy swojemu szczęściu - Januszek wreszcie w domu. I jaki odmieniony. Znalazł pracę i obiecał matce, że nigdy już go nie ujrzą więzienne kraty. Z pobytu w poprawczaku wyniósł umiejętność gry na gitarze. Marzy o założeniu własnego zespołu. Tymczasem znów dają o sobie znać nogi Gieni. Smoliwąsowa ponownie trafia do szpitala. Po powrocie zastaje w domu... dopiero co założony zespół o dźwięcznej nazwie "Rybałci". Znów zaczyna się niepokoić o syna. Czy aby ta nowa mania nie przewróci mu w głowie? Czy nowi koledzy nie sprowadzą na złą drogę? Niedobre przeczucia szybko się potwierdzają. Ku rozpaczy matki Januszek rzuca pracę i decyduje się rozpocząć "karierę artystyczną". Mocno wierzy w swój talent. Zapewnia Gienię, że już niedługo będzie mogła być z niego naprawdę dumna.
Zespół "Rybałci" stał się idee fixe Januszka. Pierwsze problematyczne sukcesy idą w parze z nawrotem starych przywar chłopaka. Kradnie Geni pieniądze latami odkładane na spółdzielcze mieszkanie, sprowadza do domu nieletnią kochankę, zaczyna otwarcie pomiatać matką. Ta jednak nic się zmieniła. Brutalność i bezczelność syna przypisuje wpływowi kolegów. Niedługo potem spotyka znajomą, która kiedyś wyszła za introligatora z Ciechocinka. Teraz jest już wdową. Mąż zostawił jej w spadku piękny dom, samochód, pieniądze... "To wszystko mogło być moje, gdybym tylko chciała" - przemyka przez myśl Geni. Ona jednak wybrała opiekę nad Januszkiem, który przecież na pewno będzie kiedyś dobrym, miłym chłopcem. Żeby tylko uwolnił się od tego nowego towarzystwa.
Januszek wraca z festiwalu piosenki w Kołobrzegu z nową ukochaną. Na każdym kroku manifestacyjnie daje jej pierwszeństwo przed matką. Genia, nie chcąc mącić szczęścia syna, mężnie znosi kolejne upokorzenia. Jednak dziewczyna Januszka, nawykła do życia w luksusie, wkrótce ucieka. Chłopak winę za to obarcza matkę. Po pewnym czasie do ubogiego mieszkania Smoliwąsów przyjeżdżają rodzice uciekinierki. Okazuje się, że ich jedyna córka jest w ciąży, co trzeba jakoś załatwić. Ojciec dziewczyny, bogaty warszawski krawiec olśniewa Genię szerokim gestem, a Januszka skłania do ślubu. Kiedy wydaje się, że do schorowanej Smoliwąsowej uśmiechnęło się szczęście - los zadaje jej następny cios. Tuż po weselu teściowie wypędzają Januszka z domu. Był im potrzebny tylko po to, by o dziecku ich córki nie mówiono "bękart". Rozwścieczony chłopak zabija krawca, czym sprowadza na siebie groźbę długiego i ciężkiego więzienia. Jednak nawet to nie załamuje Geni. Przykuta do inwalidzkiego wózka, rozpoczyna pokątny handel wódką, by mieć z czego opłacić adwokata.