Na nieszczęście Agnieszki matura na posterunku zostaje nagłośniona i odbędzie się w obecności wielu obserwatorów. Czarek namawia komendanta do matury, ale bezskutecznie, gdyż ten twierdzi, że już ją ma. Ostatecznie do matury przystępuje Agnieszka, Rysio i Czarek. Pierwsza przeszkoda, czyli Inspektor Zofia zostaje ogłuszona i wyniesiona owinięta w dywan. Kolejnych, czyli dziennikarza, dwóch pań z kuratorium oraz komisji egzaminacyjnej już pozbyć się nie można, ale jak się później okaże większość z nich została przekupiona przez Czarka. Następny problem pojawia się, kiedy nadajnik ukryty w misiu Agnieszki, przez który Arnie jej podpowiada najpierw jest głuchy, a potem słychać go na całym posterunku, więc Czarek musi go zniszczyć razem z misiem. Agnieszka odpowiada na kolejne pytania, ale mimo że nie odpowiada płynnie i miesza niektóre wydarzenia, to i tak wypada najlepiej ze wszystkich. Czarek bowiem udaje debila, a Rysio ma zepsuty aparat słuchowy, więc nie może odpowiedzieć na żadne pytanie. Jednak zdanie egzaminu przez Agnieszkę staje się wątpliwe, kiedy ta nie zna daty rozpoczęcia II wojny światowej ani nazwiska naukowca, którego odkrycie umożliwiło powstanie bomby atomowej. Na szczęście śpiewająco opowiada o wojnie polsko-bolszewickiej, dzięki Czarkowi któremu udaje się przemycić książkę do historii, z której Agnieszka czyta. Komisja ogłasza, że Agnieszka i Rysio zdali maturę, ten ostatni dzięki swej niepełnosprawności. Wtedy zjawiają się prawdziwi dziennikarze, którzy zostali zmyleni, co do godziny rozpoczęcia matury. I wszystko skończyłoby się całkiem dobrze, gdyby nie fakt, że w protokole zamiast Czarka widniało nazwisko komendanta i następnego dnia w gazecie ukazał się artykuł o tym, że Władysław Słoik nie odpowiedział na żadne pytanie. Wściekły komendant pokazał Czarkowi świadectwo maturalne, a następnie postanowił ręcznie wymierzyć mu karę za znieważenie.