Kasia przyjmuje jednak stanowisko komendanta posterunku pod Radomiem i zostawia Czarka, który bardzo to przeżywa. Komendant z kolei cierpi z powodu wyjazdu Zofii (II), a Arnie - Luksusa. Nikt nie tęskni za Stępniem, który udał się do Stanów Zjednoczonych na operację wzroku. Komendant zmartwiony udaje się do domu, wcześniej mianuje Czarka swoim zastępcą, który wygrał "wybory" na to stanowisko. Kasia wkrótce wraca do Warszawy, ale nie chce zamieszkać w policyjnym akademiku, woli już wprowadzić się do celi na 13 Posterunku. Czarek postanawia uporządkować swe sprawy i w tym celu załatwia Agnieszce maturę, dogadując się, choć nie bez problemów, z dyrektorem jej szkoły oraz jej wychowawczynią. Nie może jednak uporządkować swych stosunków z Kasią. Po jej powrocie, kiedy ona chciała się pogodzić, miał jej za złe, że go "zostawiła i poniżyła". Później role się odwróciły i kiedy on chciał, by było jak dawniej, ona zmieniła zdanie. Ponieważ zamknęła się w celi i zasnęła, Czarek podjął próby dostania się do środka. Niestety ani stworzony przez siebie "wysięgnik", którym starał się wydobyć klucze, ani prośby, ani rozkazy, ani pozorowanie samobójstwa nie dały rezultatów. Wreszcie Czarek podejmuje ostatnią próbę i krzyczy, że jest pożar. Arnie bierze te słowa poważnie i "gasi" celę. W rezultacie Kasia kończy wyglądając jak bałwan. Na nieszczęście Czarka zjawiają się inspektorzy z Wydziału Kontroli Wewnętrznej, którzy słyszą oskarżenia pod adresem zastępcy komendanta o namawianie do kradzieży, brania łapówek i molestowanie seksualne "bałwanicy". Ratuje go przydzielona z Płocka do pracy na posterunku policjantka Andżelika (dla przyjaciół - Andżela), która wymyśla mu alibi. Niestety Czarek również kończy wyglądając jak bałwan, kiedy podczas gaszenia prawdziwego pożaru celi, zostaje "ugaszony" przez Arniego.