Wielokrotnie mówiłem, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby łączyć wiarę z nauką. Moim zdaniem jednak jest to możliwe tak długo, jak nie próbuje się istnienia Boga tłumaczyć naukowo i/lub wyjaśniać naukowych zagadnień poprzez interwencje bóstwa. Traktujcie ten film jako manifest tego ostatniego zdania. Gwarantuję, że gdyby w podręczniku do biologii pojawiły się treści dotyczące dowodów na istnienie bądź nie jakiejkolwiek Siły Wyższej - również byłbym tym poirytowany i uznałbym to za zjawisko karygodne. Ten film nie jest krytyką żadnej wiary.