Lucy znajduje nowe wyzwanie. Chce poprawić stan zdrowia w gminie. Zaczyna od uzębienia i rekreacji, bo lepiej zapobiegać, niż leczyc, zwłaszcza jak na leczenie nie ma pieniędzy. Szuka w gminie sojuszników, ale ksiądz nie chce poprzeć pomysłu, żeby jego parafianki ćwiczyły tai - chi, gimnastykę podejrzaną i obcą ideologicznie. Witebski po wyjeździe Franceski wychodzi z ukrycia, ale wolność nie daje mu szczęścia. Coraz dotkliwiej tęskni za narzeczoną i żałuje, że pozwolił jej odejść. Praca nad nową powieścią posuwa się zatem bardzo opornie i wolno, co niepokoi wydawcę, Kusego. Michałowa wciąż niedomaga, ale już się nie martwi, że księża są bez kulinarnej opieki, bo ma nowe zmartwienie, że Jola tak dobrze ją zastępuje, że ona sama jest już niepotrzebna. Gospodyni popada w głęboką depresję. Żeby ją z niej wydobyć, księża muszą mocno nagiąć jedno, a być może nawet dwa z dziesięciu przykazań. Niby w wyższej koniecznościi w dobrej sprawie, ale niepokój moralny pozostaje.