Biskup wybiera się na koncert znanego wokalisty, Witolda Lachmana, do Baranowa. Prosi księdza Mateusza, aby mu towarzyszył. Na miejscu okazuje się, że długo wyczekiwanym w mieście występem artysty zainteresował się też Możejko. W trakcie koncertu dochodzi do nieprzyjemnego incydentu. Ktoś nagle wyłącza playback i Lachman kompromituje się przed publicznością swoim śpiewem. Mężczyzna wybiega z sali, a po chwili publiczność słyszy strzał. W garderobie Witold zostaje znaleziony martwy. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Możejko rozpoczyna dochodzenie. Mateusz postanawia mu pomóc.