Idea, zgodnie z którą istnieją takie rodzaje pożywienia, których strawienie jest na tyle energochłonne, by ich zjedzenie generowało w organizmie deficyt kaloryczny, zbiera od kilku sezonów żniwo w prasie kobiecej, na forach i blogach. Czy koncepcja ujemnych kalorii ma sens? A jeśli tak, to jakie produkty i z jaką skutecznością mogą pomóc w utracie kilogramów?