Północno-zachodnia Szkocja i jej wyspy to kraina chmur, mgieł i deszczu. Dobre samopoczucie w takich warunkach wymaga odpowiedniej diety. Z pewnością należy do niej tzw. pełne szkockie śniadanie, które podróżnik z Krakowa zjada (z trudem) w dawnym domu zawiadowcy stacji kolejowej nad Loch Carron. Dzięki ciepłemu Prądowi Zatokowemu w szkockich wodach można łowić owoce morza – by potwierdzić tę prawdę Robert wypływa z miejscowym rybakiem na połów małży św. Jakuba. Złowione przegrzebki przyrządza natychmiast w porcie, naturalnie z dodatkiem miejscowej whisky. Dalsza podróż prowadzi do przydomowej wędzarni ryb i na wyspę Skye, gdzie możemy posłuchać, jak brzmi historyczny język miejscowych Szkotów – gaelicki.